czwartek, 18 kwietnia 2013

Dla mamy

   Dzisiaj nie będzie dużo pisania. Troszkę brakuje mi czasu, a w dodatku zepsuło mi się w kompie. Karta sieciowa zeszła śmiercią nagłą... Znowu będę beznetowa, fatum jakieś czy co...

     Zapowiedziany ciąg dalszy.  Znowu sztaluga.W dodatku różowa .
Kartka dla mamy. Krótko i treściwie :)










Zdjęcia troszkę przekłamane, bo robione w pełnym słońcu i nie udało mi się ściągnąć koloru bez szkody dla reszty. W rzeczywistości róże nie są tak intensywnie różowe :)

Dziękuję za odwiedziny, wszystkich nowych obserwatorów witam serdecznie i zapraszam :) I dziękuję za komentarze, uwielbiam je czytać :) I za Wasze głosy w Warzywkowie również dziękuję :)
Dziękuję i zapowiadam, że nie wiem kiedy wrócę :)

Do zobaczenia!



środa, 17 kwietnia 2013

Ślubnie, z okopów...

Mieszkam w okopach... Serio.Pokażę Wam, za chwilkę :)
Widok za oknem wpędza mnie w schizofrenię, bo z jednej strony - wiosna, słoneczko, pięknie jest, a z drugiej - no właśnie... mieszkam w okopach...

Do tego zdążyłam już zaliczyć pierwszą wiosenną grypkę, która mnie powaliła i trzymała w łóżku przez parę dni. Stąd ta przerwa w blogowaniu.

A teraz kartka. Ślubna, oczywiście sztaluga... Nie wiem dlaczego tak trudno namówić ludzi na inna formę. Nie wiem, może to specyfika regionu? Że ludzie takie rzeczy stawiają sobie na półkach, kominkach... Miłe, ale... no bo ja wiem? W każdym razie sztaluga. Beza z karmelem :) Kartka w odcieniach bieli i ecru.




   
 I jeszcze zdjęcie - zapowiedź :) Bo to, co w drugim pudełku - jutro :)






A teraz pokażę mój piękny, wiosenny ogródek...





To jest to, co widzę przez okno... No i co, nie mówiłam, że mieszkam w okopach? :D
Potworny remont, który potrwa jeszcze najmarniej miesiąc, nie mam pojęcia jak to przetrwać, zwłaszcza w połączeniu z komunią Martyśki, chyba mnie to przerasta cokolwiek...

Dziękuję, że zaglądacie :) I dziękuję w imieniu Martysi za Wasze głosy w Warzywkowie. Dziękujemy i prosimy o jeszcze :)

Na dzisiaj to wszystko -
Do zobaczenia!


czwartek, 4 kwietnia 2013

Mamo, wyhaftuj mi obrazek...

...powiedziało do mnie dziecię :) Nie jeden raz. Dzieci, jak wiadomo, są absolutnie cudownymi krytykami naszych prac :D Nikt się tak nie będzie zachwycał nową karteczką, serwetką czy jakimkolwiek innym wytworem naszych rąk! Martyśka była totalnie zachwycona moim pierwszym haftem i łaziła za mną jak piesek, prosząc, żeby taki dla niej zrobić, jej własny, a ona powiesi sobie nad łóżkiem. Jako dobra mamunia, choć odrobinę zabiegana przed świętami, przysiadłam na chwilę z igiełką uznawszy, że to będzie dobra chwila na to by trochę odsapnąć od porządków i odrobinę potrenować to wstążeczkowanie...
Dłuuuga droga przede mną, jeśli mam robić coś więcej. Zwłaszcza gdy patrzę na prace absolutnie mistrzowskie, na przykład dzieła Anstahe - mogę je oglądać bez końca!
A u mnie skromnie. Bo wstążki nie takie, bo wąskich nie posiadam, bo jeszcze nie umiem... :)
Miały być niezapominajki, bo Martyśka sobie akurat takie kwiatki sobie zażyczyła... Nie bardzo niezapominajkowo wyszły, ale są niebieskie :D No i dziecię oczywiście było zachwycone, a to najważniejsze chyba, nie?







Dziękuję, że do mnie zaglądacie. Dziękuję w imieniu Martynki za Wasze głosy w konkursie :)
Jeszcze przez jakiś czas będziemy się tu przypominać, bo cały ten konkurs potrwa jeszcze prawie 3 miesiące... Dlatego jeszcze raz prosimy pięknie o głosowanie tutaj. Szans nie mamy, ale małe sukcesy już są :) Wczoraj Martynka wygrała mini-konkurs na wierszyk o warzywkach.  Była w siódmym niebie!

A tu Martyśka ze swoimi warzywkami:




Trzecie warzywko coś nam nie chce rosnąć... :/ Ale jeszcze poczekamy, może się zdecyduje.

Tyle na dzisiaj :)
Do zobaczenia!