piątek, 18 marca 2011

Broszka filcowa po raz pierwszy

     Zachciało mi się spróbować zrobić coś z filcu. No i pomyślałam sobie, że ożywię trochę mój wiosenny płaszczyk. Dzisiaj, przy porannej kawie powstała pierwsza próba. Niestety, filcu kupiłam mało, raptem trzy kolory, ale na próby powinno wystarczyć :)
No i proszę, oto co wyszło:







Właściwie nie jest to żadna nadzwyczajność, ale to moja pierwsza filcowa rzecz i nawet jestem zadowolona... a następna będzie na pewno lepsza! :)
    Tak więc pewnie przy następnych zakupach trzeba uwzględnić jeszcze filc w jakichś ładnych kolorkach.
Ciekawa rzecz, zawsze znajdzie się coś, co trzeba jeszcze KONIECZNIE kupić. I ciągle pojawia się coś nowego - a skoro się pojawia, trzeba kupić i wypróbować... Z jednej strony uwielbiam te zakupy, a z drugiej - wolę nie myśleć ile już utopiłam w tych wszystkich drobiazgach! :D No ale przyjemności nie należy sobie zanadto odmawiać, nieprawdaż?
     Na razie tyle, zobaczymy, czy uda mi się dzisiaj jeszcze coś zrobić :) Do zobaczenia!

5 komentarzy:

Ataboh pisze...

Prawdaż kochana... tylko czy nasze portfele mają to samo zdanie????
A broszka superzasta

odskocznia jutki pisze...

u mnie to samo zakupy wciągają ...zawsze coś nowego a to by się jeszcze przydało a to ? ale wole na to wydawać niż np na papierosy gdzie wszystko idzie w powietrze chwile przyjemności ...wiem coś o tym ....co do broszki jest piękna ....ale ty jesteś dobra w te klocki to cóż się dziwić pozdrawiam

Pelargonia pisze...

Dzięki za dobre słowo :) Czuję się zachęcona do dalszych prób :)

Ataboh pisze...

Czuj się czuj...

Iniekcja pisze...

Zakupy, zakupy, zakupy ... tylko kasy mało :-)))
Broszka urocza więc zachęcam do tworzenia następnych ... Pozdrawiam :-)))